Przyznam się bez bicia, że moje umiejętności dekoratorskie są kiepskie. Staram się zagłębiać tajniki tej sztuki, ale pewnie sami wiecie jak to wychodzi.. różnie jednym słowem
Ostatnio w gazecie pokroju glamour, znalazłam ciekawy dodatek do sekcji gotowanie. Mianowicie zawierał on parę tricków. Parę przydatnych, niektórych oczywistych i oczywiście kilka absurdalnych. W tej mieszance wedlowskiej znalazłam fajny i łatwy sposób na przygotowanie czekoladowych liści. W 100 % jadalnych.
Totalnym bezsensem jest kupowanie do tej operacji żywych kwiatów. Wystarczy wygrzebać w zakamarkach poddasza jakieś obrzydliwe imitacje, które w latach 70. były na serio cool. Ja takowe znalazłam wykonałam i wyszły cudownie.
Cały sekret tkwi w rozpuszczonej w kąpieli wodnej czekoladzie, którą nakładamy na "wierzchnią" część listka, aby potem łatwiej odchodziło, kiedy będziemy odrywać ciągnąc gałązkę. Pamiętajcie, że warstwa musi być gruba! Inaczej czekolada się połamie ! Powodzenia !
ciekawy sposób nie powiem:)
OdpowiedzUsuńOooo! W końcu zbierane lata temu przez moją Maminę sztuczne, znienawidzone przeze mnie, kwieciska znajdą jakieś zastosowanie!
OdpowiedzUsuńBoję się tylkio tego odrywania, bo "szałaput" ze mnie!
To ja bym chciała takiego czekoladowego storczyka do pokoju :)
OdpowiedzUsuńCudowny pomysł, znakomicie to wygląda :D
OdpowiedzUsuńO kurcze, nie mam takich kwiatków, ale gdzieś nabędę, bo takie listki np. na tort są idealne:)
OdpowiedzUsuńWypróbuję na 100%
OdpowiedzUsuńCo roku sobie obiecuję,że nazbieram żywych listków i narobię takich ozdóbek. Ale jak co roku za późno się ocknę a liści już nie ma :(
OdpowiedzUsuńznałam ten trick :D super Szana, dawaj więcej takich perełek!!!
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem dalej są COOOOOOOL >:)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie wypróbować. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwitam wszystkich ,dzisiaj ja zaczynam wielkie pędzlowanie czekoladowych liści ,życzcie mi powodzenia
OdpowiedzUsuń