Nie wiem i być może się mylę, ( wyprowadźcie mnie z błędu jeśli tak ) że jeśli ktoś jest weganinem to tofu wcina sobie chętnie jak pozostali polędwicę wołową. Wybaczcie za to hardcorowe porównanie, jednak z miłą chęcią chapsnęłabym sobie coś porządnie białkowego... >:}
Wracając jednak do moich wegetariańskich myśli, bo wegańskimi to ich nie nazywam ( choć pewnie powinnam. ) Po moich mięsno-mięsnych hamburgerach ( jednak daleko im było do wymarzonego steku! :/) zapragnęłam czegoś zdrowego i określanego mianem 'wege'.
Ogółem strasznie tej jesieni łapią mnie jakieś dziwne ataki zjedzenia czegoś, co mój mózg nazywa "właściwym, zdrowym czy jak to można by było nazwać - ekologicznym?".
Tofu chyba się nadaje, więc nic innego mi nie pozostało jak przygotowanie zdrowej surówko-przekąski i wzięcia się za książki. :) I dodatkowo jakiś vibovit komplex ( czy jak to tam się pisze.. :)), bo awitaminoza mimo sporej ilości marchwi nie minęła i coś mi się wydaje, że łatwo nie odpuści. ;)
Surówko - przekąska z marchwi
z dodatkiem tofu, mango i sezamu
- 4 średnie marchewki
- 1 op. mango z puszki bądź 1 szt. świeżego
- szczypiorek
- 1 op. tofu
- miód 3 łyżki
-sezam uprażony 1 łyżka
- olej sezamowy 1 łyżka
- woda z kwiatu pomarańczy 1 łyżka
- sok z pomarańczy 2 łyżki
- sok z cytryny 1 łyżka
Marchew myjemy, obieramy i ścieramy na tarce o dużych oczkach. Następnie tofu i mango kroimy w kosteczkę i dodajemy do marchewki. Dokładnie mieszamy.
Wszystkie składniki sosu wlewamy do słoiczka, mocno zakręcamy i energicznie potrząsamy, aby połączyły się jednolicie. Sos wylewamy na surówkę i rękoma mieszamy.
Przed podaniem posypujemy świeżo zmielonym pieprzem i szczypiorkiem :).
PS: Przepraszam za jakość i ilość zdjęć przepisu. Jakoś nie miałam weny twórczej, a ręce trzęsły mi się jak paralitykowi :P Mam nadzieję, że całokształt jednak nie jest zły, no i że mimo wszystko jesteście w stanie się przekonać. :)