Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czekolada. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czekolada. Pokaż wszystkie posty

piątek, 7 grudnia 2012

Świąteczne ciastka - cookies z czekoladą

Idą Święta, więc trzeba testować nowe przepisy na bożonarodzeniowe ciacha.
U mnie dziś czekoladowe cookies z czekoladą.
Za dużo tego dobra? 
Oczywiście, że nie!


CZEKOLADOWE COOKIES 
Z KAWAŁKAMI CZEKOLADY
(przepis na 15 ciastek o średnicy ok. 9-10 cm)
(przepis z najnowszej Kuchni, lekko zmodyfikowany)

- 4 gorzkie czekolady
- 60 gram masła
- 2 duże jajka / 3 małe
- 160 gram cukru
- 110 gram mąki
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki soli

  • 220 gram czekolady rozpuszczam z masłem w kąpieli wodnej. Odstawiam do wystudzenia. Jajka ucieram z cukrem na puszystą, białą masę. Miksując powoli dodaję czekoladę. Najlepiej robić to w robocie. Jeśli ktoś nie ma takiego sprzętu, bez problemu przyda się pomoc drugiej osoby, albo po prostu przerwijcie pracę, wlejcie czekoladę i zmiksujcie całość. I tak wszystko się uda!

  • Następnie nie przerywając miksowania, dodajemy mąkę, sól i proszek. Tu spokojnie odważone wcześniej suche składniki możemy wsypywać do miseczki drugą ręką.
  • UWAGA! Masa będzie niemiłosiernie gęsta i taka być powinna :)
  • Dodajemy do niej 140 gram pokrojonej w kosteczkę czekolady i mieszamy całość łyżką.
  • Na blachę wyłożoną papierem wykładamy po solidnej łyżce masy i zmoczoną w wodzie łyżką formujemy ciastka. Ja zrobiłam duże, bo osobiście takie lubię. Nie da się absolutnie zrobić tego rękoma. Łyżka zmoczona w wodzie i formujemy! :) 
  • Na koniec pozostałą czekoladę kroimy również w małą kosteczkę i układy na wierzch ciastek.
  • Pieczemy w 160 stopniach przez 20 min.

środa, 17 października 2012

moje (banalne) comfort food + notatka osobista ;)

Hej :)
Dziś się trochę rozpiszę. Raczej tego nie czynię, gdyż chciałam, aby na gastronomyGO! było więcej gastronomii niż mnie, ale od czasu do czasu można, prawda? Przecież to mój Hyde Park ;)
I to właśnie dziś, chce mi się coś więcej naskrobać.  

Najpierw o gastronomii rzecz jasna :) Przepis-nie-przepis, bo takie "kakao", każdy by zrobił i nie potrzeba Wam raczej na takie cudo 'przepisu'. Postanowiłam jednak, iż zamieszczę tę łatwiznę, gdyż czasem umykają nam najprostsze rozwiązania, a jak wiadomo, najprostsze są najlepsze.

Chciałam też znaleźć do tego wszystkiego piękną definicję 'comfort food', ale jakoś mi się nie udało. Moja definicja jest taka, że to jedzenie mocno związane z emocjami, które ma na celu poprawę naszego humoru. Może być z nim związana też jakaś historia. To jedzenie z duszą, które ze szczególną troską dba o nasze podniebienie i psychikę ;).

U mnie więc, gorące mleko z rozpuszczoną połową (tak, wiem..) tabliczki mlecznej Milki. To wszystko. 

Oczywiście taki rarytas robię sobie raz na 15 lat (w wieku 7 lat piłam takie mleko ostatnio). Przyrządzała mi je wyłącznie babcia. 
Przez lata zapomniałam o nim, do wczoraj.
Tak więc przed Wami, przepis na moje banalne comfort food ;)


CZEKOLADOWE MLEKO

- 250 ml mleka
- pół tabliczki mlecznej Milki

Podgrzewać powoli mleko i stopniowo dodawać kostki czekolady. Mieszać w czasie grzania, dla ujednolicenia składników. Gotowe po rozpuszczeniu czekolady ;) Oczywiście można ograniczyć ilość kostek ;)

Wbrew pozorom nie mam depresji, ale tak mocno mnie tknęło właśnie wczoraj, że aż wyszłam do sklepu po składniki, podczas legendarnej ulewy, która pokrzyżowała wszystkim plany... Poza mną. 

W trakcie, gdy zdecydowana większość nabijała się na Facebooku z 'nowo-powstałego Basenu Narodowego' ja delektowałam się kubkiem gorącej czekolady z książką w ręku. A dokładnie Sprawiedliwością owiec, którą serdecznie wszystkim polecam.

Chciałam po tym wszystkim obejrzeć jeszcze jakiś film, ale codzienne wstawanie o 4.30 uniemożliwia mi brawurę kinową do późnych godzin nocnych, a ja nie jestem wstanie obejrzeć filmu przed 21.00, tak samo jak wypić piwa przed 16-stą. Mam jakieś chore reguły, ale w zasadzie, nawet je lubię ;p

Ode mnie to wszystko ;) Wstępnie się chyba wygadałam. Idę spać bo jutro znów o 4 pobudka ;), buziaki !
Szana

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Poczwórnie czekoladowe ciasto migdałowe!

Nie dla osób z chorą wątrobą, nie dla osób na diecie,
nie dla mojej mamy.
Dla reszty idealne.


POCZWÓRNIE CZEKOLADOWE CIASTO MIGDAŁOWE

- 4 tabliczki czekolady 
(ja miałam po 90 gram, ale 100 gram też spokojnie się sprawdzą)
- 6 łyżek syropu migdałowego
- 4 duże / 5 małych jajek rozdzielonych na żółtka i białka
- 50 gram włoskich ciasteczek migdałowych
( ja użyłam Veronelli, do kupienia w Almie )
- 200 gram cukru pudru
- 500 gram serka mascarpone + cukier puder + żelatyna

  • PRZYGOTOWANIA: Nagrzać piekarnik do 180 stopni. Tortownicę (u mnie 22 cm śr.) wysmarować masłem i oprószyć mąką. Jajka rozdzielić na żółtka i białka, odmierzyć potrzebne ilości składników.
  • WYKONANIE:  Czekoladę połamać na kawałki i rozpuścić w kąpieli wodnej. Gdy zacznie stawać się płynna stopniowo dodać syrop migdałowy i dokładnie całość mieszać, aż do chwili uzyskania gładkiej konsystencji. Odstawić do wystygnięcia. 
  • -Żółtka ubić z połową cukru na kremową masę, następnie dodać do niej pokruszone ciasteczka i delikatnie wymieszać. Na sam koniec dodać przestudzoną czekoladę, delikatnie wlewać, całość dokładnie mieszając do połączenia się składników. 
  • -W drugiej misce ubić białka na sztywno stopniowo dodając drugą połowę cukru. Powstałą bezę wmieszaj delikatnie do masy czekoladowo-żółtkowej. Stopniowo, niewielkimi porcjami. Masę przelej do tortownicy i wyrównaj wierzch. 
  • -Piecz 40 min, aż będzie widać chrupką, popękaną skorupkę na wierzchu; środek zaś zostanie płynny i mocno czekoladowy. Wyłącz piekarnik i zostaw uchylone drzwiczki. Ciasto powinno spokojnie się wystudzić, stopniowo tracąc temperaturę. 
  • MASA MASCARPONE: Mascarpone utrzyj z cukrem pudrem (do smaku, u mnie chyba 3-4 łyżki były). Masa się trochę rozrzedzi, dlatego dobrze podtrzymać ją 2 płaskimi łyżeczkami żelatyny. Żelatynę namoczyć w drobnej ilości wody, następnie podgrzać do rozpuszczenia. Przestudzoną dodać do serka i poczekać (najlepiej wstawić do lodówki), aż zwiąże całość. Wystudzone ciasto przykryć warstwą mascarpone bądź wersja light - posyp kakao :)

piątek, 6 kwietnia 2012

Tiramisu trzy czekolady z niespodzianką w środku

Hej ;)
To danie zrobiłam na konkurs Winiary ( tak, tak, marzy mi się kitchen aid ). Jeśli ktoś nie chce używać gotowego pomysłu na... spokojnie może zrobić mój przepis jak klasyczne tiramisu. Kupić mascarpone i zrobić mocną kawę do namoczenia biszkoptów. Ja dla zabieganych polecam opcje pomysł na... i moje urozmaicenie klasycznego deseru :)


TIRAMISU TRZY CZEKOLADY
Z GALARETKĄ O SMAKU LATTE

- 1 op. pomysł na... tiramisu
- 260 ml śmietanki 30%
- 120 gram biszkoptów
- 2 łyżki kakao
- 3 X 100 gram czekolady (biała, mleczna, gorzka)
- gorąca woda
- podwójne espresso
- 1 łyżeczka żelatyny

 
PRZYGOTOWANIA
- Namaczamy żelatynę w odrobinie wody. Robimy podwójne espresso, słodzimy (wedle uznania)  i zabielamy 10 ml śmietanki. Zalewamy żelatynę i podgrzewamy, aż do jej rozpuszczenia. Odstawiamy i czekamy by wystygła i lekko zaczęła się ścinać. 
- Zawartość większej saszetki miksujemy z 250 ml śmietanki, aż do uzyskania kremowej konsystencji. Wkładamy do lodówki.
-  Czekolady rozpuszczamy w kąpieli wodnej i odstawiamy do wystygnięcia.
- Zawartość mniejszej saszetki rozpuszczany w 150 ml gorącej wody i dodajemy dwie łyżki kakao, mieszamy dokładnie. Studzimy.



WYKONANIE:
- Masę mascarpone dzielimy na trzy równe części i do każdej wlewamy inną czekoladę (przestudzoną), dokładnie mieszamy.
- Biszkopty nasączamy i układamy w kieliszku, następnie masa mascarpone, znów biszkopty i tak w kółko. Kolejność dowolna!
- Pomiędzy mleczną a białą czekoladą na biszkopty wylewamy ścinającą się już powoli galaretkę o smaku latte.
- Chłodzimy w lodówce 2-3 godziny

poniedziałek, 5 marca 2012

Ciasto czekoladowe z orzechami laskowymi

Hej, hej!
Robi się je niesamowicie szybko. Ja akurat zrobiłam z samymi orzechami laskowymi, bo moja miłość do nich nigdy nie wygaśnie. Dobre połączenie też by było z dodatkiem jabłek. Ale to następnym razem. 




C I A S T O   C Z E K O L A D O W E 
Z
O R Z E C H A M I    L A S K O W Y M I

-ciasto-
- 2 X duże jajka  /  3 X małe/średnie
- 1,5 szklanki cukru (250 ml)
- 0,5 szklanki oleju
- 2,5 szklanki mąki
- 1,5 szklanki mleka
- 1 łyżeczka sody
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 5 łyżeczek dobrej jakości kakao
- 1 łyżeczka cynamonu
- 200 gram orzechów laskowych

-inne-
- bułka tarta
- olej

  • CIASTO: Jajka ubijamy z cukrem na gładką, białą masę. Dodajemy olej, mleko i chwilę lekko całość miksujemy. Jak na najniższych obrotach. Wszystkie suche składniki ( mąka, soda, proszek, kakao, cynamon ) razem mieszamy i powoli dodajemy do masy jajecznej lekko całość mieszając mikserem. Gdyby masa była za gęsta wystarczy dodać odrobinę więcej mleka. Na sam koniec wsypujemy orzechy ( ja dałam w całości ),ale można spokojnie je posiekać i mieszamy łyżką
  • PIECZENIE: Formę (dowolną - prostokątna / okrągła) nacieramy olejem i wysypujemy bułką tartą. Przelewamy ciasto i pieczemy w 175 stopniach do suchego patyczka. U mnie - 40 min.

wtorek, 31 stycznia 2012

Tarta Missisipi (czytaj tarta hardcore :D)

Nie wiem, czy wolno mi tak pisać, (,ale chyba tak, bo dzięki temu ściągnę jeszcze więcej pozytywnej energii) a mianowicie: u mnie trwa dobra passa. I oby była jak najdłużej. Oczywiście nie wszystko jest tak, jak sobie wyobrażam bądź chcę, ale moje optymistyczne nastawienie przekłada się dosłownie na wszystko. I przełożyło się oczywiście na kolejny udany wypiek, czyli tartę hardcore znad Missisipi. 



Nie pytajcie czemu Missisipi, bo nie wiem. Wiem natomiast czemu hardcore. Jej zjedzenie nie zaszkodzi chyba tylko czekoladoholikom i kobietom w ciąży. Reszta pewnie się zasłodzi, ale to nic! Teraz zimno, smutno i ponuro, więc warto życie sobie osłodzić dobrym Jazzem z Nowego Orleanu i kawałkiem Tarty Missisipi. Zestaw niezawodny i nierozłączny. Have a try!

T A R T A 
M I S S I S I P I

ciasto:
- 45 dag mąki
- 25 dag masła
- 13 dag cukru pudru
- 1 jajko
- 3 łyżki kakao
- 3 łyżki wodu
- czubek łyżeczki proszku do pieczenia 

wnętrze:
- 170 gram masła
- 350 gram cukru
- 4 rozkłócone jajka
- 4 łyżki stołowe kakao
150 gram rozpuszczonej czekolady
- 125 ml 30% UHT śmietany

góra:
- 500 ml śmietany 30% do ubijania
- 4 łyżki cukru pudru 
(można więcej jeśli chcemy słodzą bitą śmietankę)
- śmietan fix
- czekolada drobno starta







    • CIASTO: mąkę przesiewamy do miski, mieszamy z proszkiem i cukrem oraz kakao (wpierw wszystkie suche). Następnie dodajemy masło pokrojone w drobne kawałki. Rozcieramy całość rękoma, aby powstało nam coś, w stylu 'zacierek'. Rozcieramy masło z mąką i resztą składników z użyciem jak najmniejszej ilości siły. Ważne, aby nie rozgrzać masła. Teraz wbijamy jajko i dodajemy wodę, a całość energicznie zagniatamy. Całość schładzamy około 30 min.  Następnie rozwałkowujemy na stolnicy oprószonej mąką i wykładamy formę (u mnie 26 cm). Nakłuwamy widelcem, przykrywamy folią i obciążamy fasolą. Pieczemy wpierw 10 min w 180 stopniach, aż boki się zetną, następnie wyjmujemy całe obciążenie i pieczemy dalej, aż cała tarta się upiecze. Dalej w 180 stopniach. U mnie zajęło to około 15-20 min. Wyciągamy upieczony spód.
    • WNĘTRZE: W między czasie jak spód się piecze ucieramy masło z cukrem na gładką masę. Następnie dodajemy rozkłócone jajka i znów całość łączymy. Dodajemy 4 łyżki kakao i dokładnie mieszamy. Wystudzoną czekoladę wlewamy do masy jednocześnie mieszając. Na sam koniec dodajemy śmietanę. Przygotowane nadzienie do tarty przelewamy na upieczony spód i całość pieczemy około 45 min w 160 stopniach. 
    • GÓRA: 500 ml śmietany ubijamy dodając w międzyczasie cukier i utwardzacz (by nie podeszła wodą i nie rozcieńczyła nam później ciasta). Gdy upieczona tarta całkowicie wystygnie nakładamy bitą śmietanę i posypujemy wiórkami czekoladowymi.

wtorek, 29 listopada 2011

Deser jogurtowy z białą czekoladą i mango, a do tego wszystkiego małe oszustwo ;)

Oszukać można mamusię i tatusia. Oszukać można również siebie, albo taki jeden film, z przeznaczeniem w tytule. 
Rosjanie mówią, iż "mądrego można oszukać tylko raz". 
Znaczenie słowa 'oszukać' to doprowadzić kogoś do niekorzystnego rozporządzenia jego mieniem przez podanie nieprawdy lub ukrycie nieznanych mu faktów, bądź po prostu KŁAMAĆ.
Można zwodzić, mamić, bajerować, kantować, naciągać, nabierać, robić w balona..



Słyszałam, że życia nie da się oszukać.. I zapomnieli dodać, że swojego zapotrzebowania na cukier również..

Kiedy dopada mnie wilczy głód na słodycze, ale mój rozum mówi wystarczy już słodkiego na dziś, staram się sama siebie zbajerować. Zjeść smacznie, słodko i zdrowo. Myślę, że mi się chyba udało :)

Deser jogurtowy z białą czekoladą i mango

- 1 opakowanie białej czekolady
- 300 gram jogurtu naturalnego w temperaturze pokojowej
- 1 puszka mango bądź 1 świeze
- 4 łyżki cukru

Z 4 łyżek cukru robimy karmel. Wsypujemy do rondelka i rozgrzewamy, aż do uzyskania płynnej masy. Następnie rozsmarowujemy karmel na blasze pokrytej papierem do pieczenia i zostawiamy do wystygnięcia.
Rozpuszczamy w kąpieli wodnej czekoladę, a gdy przestygnie mieszamy ją z jogurtem. 

Mango kroimy w kosteczkę. Układamy na przemian z masą jogurtowo-czekoladową, na sam wierzch układamy skruszony karmel.


wtorek, 22 listopada 2011

Sprytne sztuczki w kuchni, czyli jak zrobić CZEKOLADOWE LIŚCIE ?

Przyznam się bez bicia, że moje umiejętności dekoratorskie są kiepskie. Staram się zagłębiać tajniki tej sztuki, ale pewnie sami wiecie jak to wychodzi.. różnie jednym słowem



Ostatnio w gazecie pokroju glamour, znalazłam ciekawy dodatek do sekcji gotowanie. Mianowicie zawierał on parę tricków. Parę przydatnych, niektórych oczywistych i oczywiście kilka absurdalnych. W tej mieszance wedlowskiej znalazłam fajny i łatwy sposób na przygotowanie czekoladowych liści. W 100 % jadalnych.

Totalnym bezsensem jest kupowanie do tej operacji żywych kwiatów. Wystarczy wygrzebać w zakamarkach poddasza jakieś obrzydliwe imitacje, które w latach 70. były na serio cool. Ja takowe znalazłam wykonałam i wyszły cudownie.

 
Cały sekret tkwi w rozpuszczonej w kąpieli wodnej czekoladzie, którą nakładamy na "wierzchnią" część listka, aby potem łatwiej odchodziło, kiedy będziemy odrywać ciągnąc gałązkę. Pamiętajcie, że warstwa musi być gruba! Inaczej czekolada się połamie ! Powodzenia !

środa, 9 listopada 2011

Sernik o smaku białej, mlecznej i gorzkiej czekolady

Z tym sernikiem to było tak. Po pierwsze od jakiegoś czasu w pracy patrzę na mega-elegancki sernik z kajmakiem. Zwykły, pieczony. Za każdym razem jak serwuję go gościom, myślę sobię, że niedługo zrobię taki dla siebie, albo nawet o oczko lepszy ( dlatego to 3 x choco ;P).



Po drugie w miniony weekend spotkałam się z dziewczynami z blogów: green plums i obados na obiados. Podczas naszej namiętnej dyskusji weszłyśmy na temat sernika. Dokładnie chodziło nam o fakt czemu jeden opada a drugi nie. Po debacie stwierdziłyśmy, że ubicie białek z cukrem, a nie ucieranie go z żółtkami, spowoduje że masa białkowa będzie sztywniejsza i podtrzyma to całość ciasta. Być może. Nie twierdze, że to nie zadziała, jednak w tym przepisie zupełnie inaczej postępuje się z jajkami, więc nie sprawdziłam. Jednakże fakt jest faktem, że sernik mi nie opadł.

Po trzecie idą święta. Musiałam sprawdzić dobry przepis na sernik.

Po czwarte znalazłam ten przepis na blogu mojepyszności.blox i tak mi się spodobał, że włożyłam linka do folderu " do zrobienia ". Leżał tam chyba z pół roku. Wystarczająco długo.



Co jeszcze, zanim podam przepis z małymi zmianami oczywiście? Bądzcie cierpliwi, nie wyciągajcie go za szbko z formy, długo trzymajcie w lodówce, nim ukroicie pierwszy kawałek. Ja niestety do nadgorliwych ludzisk należe i musiały mnie łapki ponieść nie tam gdzie trzeba. Zdjęłam formę za szybko i niestety uratowałam tylko jeden bok sernika. Ostrrzegam więc;: to ciasto tylko dla wytrwałych.

A. Nie łatwo się robi te trzy warstwy, ale nie od razu Rzym zbudowali. Ja corelem się nie wspomogę. Do dzieła!

3 x czekoladowy sernik

- 200 gram herbatników
- łyżka kakao
- 100 gram masła

- 1 czekolada biała
- 1 czekolada mleczna
- 1 czekolada gorzka
- 1 op. (200 ml) śmietanki 36% sztywnej

- 1 op. ( 200 ml ) śmietany 22%
- 4 jajka
- 3 łyżki mąki ziemniaczanej
- 1 kg sera z wiaderka
- 150 gram cukru
- ekstrakt waniliowy




Najpierw herbatniki gnieciemy na drobne kawałeczki (wałkiem w reklamówce), mieszamy z kakao, a następnie zagniatamy z miękkim masłem i wykładamy dno tortownicy o średnicy 21-23 cm.

Pieczemy spód w temperaturze 180 stopni.

Teraz ser miksujemy z cukrem i mąką ziemniaczaną do gładkiej masy. Cały czas miksujemy i wbijamy kolejno 4 jajka, następnie kwaśną śmietanę i ekstrakt waniliowy. Miksujemy jeszcze, ale krótko do uzyskania gładkiej masy.

Masę serową dzielimy na 3 części. Po około 500 gram każda.

I rozpuszczamy każdą czekoladę w kąpieli wodnej. Do białej dodajemy łyżkę śmietanki, miksujemy, dodajemy do masy serowej i znów miksujemy do połączenia składników.
Tak samo postępujemy z mleczną i gorzką, z tym, że do gorzkiej dodajemy dwie łyżki śmietanki.

Na upieczony spód wlewamy wpierw masę białą, na nią delikatnie mleczną i na końcu gorzką. Nie jest to zadanie łatwe, ale wierzę, że się wam uda zachwać urocze paseczki :)

Pieczemy około 2 h. Pierwsze 15 min. w 180 stopniach, pozostały czas w 160 stopniach. Zostawiamy do całkowitego wystygnięcia, dobrze też po skończeniu pieczenia zostawić sernik jeszcze w nagrzanym piecu przy uchylonych drzwiczkach.
Gdy sernik będzie już zimny wkladamy do lodówki na 4-6 h. Dopiero po upływie tego czasu, możemy ciasto kroić, bez jakichkolwiek strat :)



wtorek, 18 października 2011

CZEKOLADOWE BLINY czyli kącik choco - konesera

Hej :)
Witam po weekendzie. Przyznam, że nie ma to jak rozpocząć poniedziałek czymś megaczekoladowym. Już w niedzielę wieczorem myślałam o tym, co zrobić na śniadanie. Przede wszystkim musiało to by być : szybkie w wykonaniu, słodkie i z rodziny naleśnikowato-racuchowej.

Tak więc z otchłani wygrzebałam przepis na czekoladowe bliny. Spełniały wszystkie warunki + jeden dodatkowy. Nasyciły mój pusty brzuszek i zapotrzebowanie na cukier całotygodniowe. Nie martwcie się jednak, że w związku z tym, że tym jednym śniadaniem przekroczyłam tygodniową dawkę cukru, to nie ujrzycie już u mnie nic słodkiego. Co to, to nie :). Nie z moimi możliwościami :P. Powodzenia!



Czekoladowe bliny śniadaniowe / deserowe ;)

- 150 gram czekolady gorzkiej drobno posiekanej
- 2 jajka
- 100 ml mleka
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 150 gram mąki
- 1 łyżka kakao
- 1 białko
- szczypta soli
- 30 gram cukru


Why so serious??

Jajka, mleko, proszek, mąkę i kakao razem łączymy w misce i dokładnie mieszamy trzepaczką. Białko ubijamy na sztywno z odrobiną soli. Następnie dodajemy do niej powoli cukier i dokładnie mieszamy. {p tym dodajemy czekoladę do masy jajecznej i na sam koniec łączymy ją z białkami.

Całość smażymy na maśle do zrumienienia. Jemy z cukrem pudrem.
:)


piątek, 14 października 2011

Tarta śliwkowa z nutą cynamonu i migdałów na czekoladzie i powidłach

Hej!
Czasami się tak zdarza w tym zabawnym świecie, iż niezaplanowane przepisy wchodzą nam w drogę. Tak jak wczoraj. Miały być bliny czekoladowe. Zaplanowałam je już wcześniej, ale wypadek w pracy, a dokładnie upuszczenie ciasta na podłogę 0_o, spowodowało, iż na szybkości musiałam upiec na dziś tartę. Śliwkową. Raczej sama bym się nie pokusiła na taki wybór, ale nie ma co żałować, gdyż tarta wyszła boska !


A bliny przesuną się na po weekendzie ;) Znów na sobotę i niedzielę znikam, gdyż czeka na mnie mroczne WSHIG..

Podpatrzyłam fajny motyw do tej tarty, a mianowicie wymieszanie powideł/dżemu etc. z czekoladą. Wychodzi fajna warstewka izolacyjna, ale najbardziej cieszy mnie to, że można kombinować z miksowaniem na różne sposoby. Marzy mi się biała czekolada z musem truskawkowym. Taka fajna różowa tarta. Girly.. :) Ale to w przyszłości. Teraz skupmy się na śliwkach, czyli na sezonie. Szczerze polecam, korzystajcie póki czas!



Tarta śliwkowa z nutą cynamonu i migdałów
na czekoladzie i powidłach

przepis na kruche ciasto znajdziesz TU!

- około 6 śliwek
- 3 jajka
- 100 gram cukru pudru
- 50 gram mączki migdałowej
- 50 gram masła

- 60 gram czekolady
150 gram powideł śliwkowych
- łyżka kakao  



 
Ciastem wykładamy naszą formę do tarty (śr. 26 cm). Nakłuwamy widelcem, przykrywamy papierem do pieczenia i wysypujemy fasolę dla obciążenia. Pieczemy w 175 stopniach, przez około najpierw 10 min, aby ścięły nam się boki. Wyciągamy fasolę i pieczemy dalej nasz spód, aż do zrumienienia. 

W międzyczasie rozpuszczamy czekoladę w kąpieli wodnej, a gdy wystygnie łączymy ją z konfiturą i kakao. Odstawiamy na bok.

Jajka ubijamy z cukrem pudrem i mączką migdałową ( czyli nic innego niż zmiksowanie migdały blenderem ), na gładką masę. Masło rozpuszczamy i studzimy. Następnie dodajemy do naszej masy jajecznej, powolutku wlewając oraz cały czas miksując.
Spód smarujemy konfiturą z czekoladą na niej układamy pokrojone śliwki i zalewamy masą jajeczną. Na sam koniec posypujemy wszystko cynamonem, choć ja polecam bardziej cukier cynamonowy, który zrobi idealną chrupką warstewkę >:}.

Wsadzamy z powrotem do pieca i pieczemy około 40 min w 175 stopniach. 

Ostrzegam: PYSZNA i UZALEŻNIAJĄCA !

czwartek, 23 czerwca 2011

Ciasteczka czekoladowo-owsiane z chilli

Hej!
Dzisiaj moje cukiernicze odkrycie. W przestarzałym poradniku domowym znalazłam przepis na bajkowe ciastka. Przyznam się bez bicia – pomyliłam się przy wykonywaniu ciasta,. Jednak nic się nie stało; a nawet śmiem sądzić, iż lepiej wyszło, gdyż ubijanie do tej masy białek, moim zdaniem jest głupstwem przy takiej ilości „ciężkich” składników, które automatycznie zniszczą ją. Mimo tej „wpadki”, na smaku nie ucierpiały, a jedyne co z tego wyszło, to mniej roboty i paprania się z jajami :).


Przepis bardzo fajny, bo można zrobić coś o oczko wyżej, niż zwykle czekoladowe ciasteczka. A mianowicie, można dodać tu mnóstwo fajnych przypraw i zrobić ciacha, których nie dostaniemy w sklepie czy nawet "spod lady"!

Ja zdecydowałam się na bardziej klasyczne połączenie znane już na rynku (chociażby w czekoladach Lindta), chilli z czekoladą. Ogółem można i pewnie smakowałyby niezwykle z imbirem, ale ogarnęłam się trochę za późno, że imbir „wyszedł”, więc pozostałam na opcji z papryczkami. Nie używałam sproszkowanej przyprawy, ale suszonej i zmiksowanej na proszek prawdziwej i mega-ostrej papryczce chilli thai red fire ( czy coś w tym stylu ), które dostałam przy zakupie sadzonek, jako mała „degustacja”.


Poeksperymentujcie z tym przepisem bo jest mocarny ( wychodzi mega dużo ciasta ) i sypcie co wam się żywnie podoba. Może zrobicie wersje z imbirem i dacie znać jak wyszło?


Ciacha czekoladowo-owsiane z chilli

- 3 szklanki płatków owsianych
- 1,5 szklanki mąki
- 1 szklanka posiekanych orzechów włoskich
- 1 tabliczka czekolady
- 2 łyżki masła
-1/2 szklanki oleju
- 1,5 szklanki cukru
- 3 jajka
- 1 papryczka chilli ususzona
( jeśli jednak nie dysponujecie takową, to sypana przyprawa wystarczy)
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- dowolny aromat
(najlepiej waniliowy, ale ja dałam np.: maślany)
- ½ łyżeczki soli

Na początku rozpuście sobie czekoladę w kąpieli wodnej i odstawcie do wystygnięcia.
Teraz jajka zmiksujcie z cukrem dodajcie olej, aromat, wystudzoną czekoladę i masło. Razem wszystko znów zmiksujcie.
Gdy osiągnięcie już gładką konsystencje dodajcie mąkę, płatki, proszek, sól, chilli, orzechy i wymieszajcie wszystko dokładnie łyżką
Na blasze rozłóżcie papier do pieczenia, piekarnik nagrzejcie do 180 stopni i nakładajcie ciasto, formując je w płaskie krążki. Ja formowałam dość spore. Wyszło mi, aż 20 porcji! Pieczcie 20 min.




poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Babeczki czy jak-kto-woli muffiny czekoladowe z płynnym wnętrzem.

Dzisiaj tak szybciutko.


Po wyczerpującym dniu w pracy mamy ochotę na coś słodkiego i niezbyt pracochłonnego. Oczywiste jest, że robię wtedy muffinki. Gwarantuje wam, ze wykonanie nie zajmie dłużej niż pół godziny, a efekt rozpływającej się czekolady w ustach jest tego warty. Recepturę znalazłam w książce Gordona Ramsay’a : „Łatwe gotowanie”



Muffiny czekoladowe z płynnym wnętrzem:

- 50 gram masła
- 50 gram dobrej jakości gorzkiej czekolady (min. 70%)
- 1 jajko
- 1 żółtko
- 60 cukru pudru
- 50 gram mąki pszennej



Czekoladę z dodatkiem masła rozpuszczam w kąpieli wodnej. Następnie odstawiam do wystygnięcia. Mikserem ubijam na jednolitą, gęstą masę jajko, żółtko oraz cukier. Teraz dodaję czekoladę. Przesiewam mąkę i wszystko dokładnie mieszam. Przekładam do foremek i pieczemy w 160 stopniach przez 12 minut.
Wiadomo, że się udały jeśli mają charakterystczne pęknięcia, które kryją płynną czekoladę.

Najlepiej smakują ciepłe, bo po rozgryzieniu czeka na nas miła płynna niespodzianka.
Miłego wieczoru!