Hej :)
Dziś się trochę rozpiszę. Raczej tego nie czynię, gdyż chciałam, aby na gastronomyGO! było więcej gastronomii niż mnie, ale od czasu do czasu można, prawda? Przecież to mój Hyde Park ;)
Dziś się trochę rozpiszę. Raczej tego nie czynię, gdyż chciałam, aby na gastronomyGO! było więcej gastronomii niż mnie, ale od czasu do czasu można, prawda? Przecież to mój Hyde Park ;)
I to właśnie dziś, chce mi się coś więcej naskrobać.
Najpierw o gastronomii rzecz jasna :) Przepis-nie-przepis, bo takie "kakao", każdy by zrobił i nie potrzeba Wam raczej na takie cudo 'przepisu'. Postanowiłam jednak, iż zamieszczę tę łatwiznę, gdyż czasem umykają nam najprostsze rozwiązania, a jak wiadomo, najprostsze są najlepsze.
Chciałam też znaleźć do tego wszystkiego piękną definicję 'comfort food', ale jakoś mi się nie udało. Moja definicja jest taka, że to jedzenie mocno związane z emocjami, które ma na celu poprawę naszego humoru. Może być z nim związana też jakaś historia. To jedzenie z duszą, które ze szczególną troską dba o nasze podniebienie i psychikę ;).
U mnie więc, gorące mleko z rozpuszczoną połową (tak, wiem..) tabliczki mlecznej Milki. To wszystko.
Oczywiście taki rarytas robię sobie raz na 15 lat (w wieku 7 lat piłam takie mleko ostatnio). Przyrządzała mi je wyłącznie babcia.
Przez lata zapomniałam o nim, do wczoraj.
Tak więc przed Wami, przepis na moje banalne comfort food ;)
CZEKOLADOWE MLEKO
- 250 ml mleka
- pół tabliczki mlecznej Milki
Podgrzewać powoli mleko i stopniowo dodawać kostki czekolady. Mieszać w czasie grzania, dla ujednolicenia składników. Gotowe po rozpuszczeniu czekolady ;) Oczywiście można ograniczyć ilość kostek ;)
Wbrew pozorom nie mam depresji, ale tak mocno mnie tknęło właśnie wczoraj, że aż wyszłam do sklepu po składniki, podczas legendarnej ulewy, która pokrzyżowała wszystkim plany... Poza mną.
W trakcie, gdy zdecydowana większość nabijała się na Facebooku z 'nowo-powstałego Basenu Narodowego' ja delektowałam się kubkiem gorącej czekolady z książką w ręku. A dokładnie Sprawiedliwością owiec, którą serdecznie wszystkim polecam.
Chciałam po tym wszystkim obejrzeć jeszcze jakiś film, ale codzienne wstawanie o 4.30 uniemożliwia mi brawurę kinową do późnych godzin nocnych, a ja nie jestem wstanie obejrzeć filmu przed 21.00, tak samo jak wypić piwa przed 16-stą. Mam jakieś chore reguły, ale w zasadzie, nawet je lubię ;p
Ode mnie to wszystko ;) Wstępnie się chyba wygadałam. Idę spać bo jutro znów o 4 pobudka ;), buziaki !
Szana