Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kawa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kawa. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 27 grudnia 2011

Poświąteczny post i cynamonowa bułka z wielką dolewką kawy.

Siema :)
Tegoroczne Święta minęły dość szybko i na szczęście nie zostawiły żadnej rysy na mojej psychice. A w ubiegłych latach różnie z tym bywało. Często w moim domu świętujemy z raphacholinem ( raz tylko zdarzyła mi się ekstremalna rzyguśka w Wigilię z przejedzenia ) bądź kłócimy się dokumentnie i nie odzywamy się plus minus przez kolejne dwa tygodnie.

Fakt jest faktem, już po Świętach. Czas zdejmować Mikołaje z okien i korzystać z zimowych wyprzedaży.
W tym roku stwierdziłam, że nie będę gorsza i w wolne po Świętach pocisnęłam jak świnia na trufle; na shopping, z nadzieją, że nabędę coś taniego, a do tego fajnego.


Oczywiście nic ‘ekstra’ nie kupiłam, a cała moja wyprawa zakończyła się akcentem smutnym, lecz gastronomicznym, nad bułeczką cynamonową, która w smaku przypominała naleśnik z zakalcem. Całość uratowała nieskąpa garść cynamonu, którą pewnie zaspany cukiernik o piątej nad ranem posypywał owe wypieki. Do tego niekończąca się ilość kawy, a to wszystko za 1,99 zł. Takie rzeczy tylko w ikea.

Kupiłam za to mnóstwo gazet pokroju 'kuchnia', 'smaczne gotowanie' itp. Zapewne nie upiekę/ugotuję nic do końca roku, bo nawet gdybym chciała to moja lodówka pęka w szwach. Poczytam, popatrzę i w styczniu na pewno będzie ciekawiej.

Zawsze końcówki roku takie są. Przejedzone i ospałe. Trzymajcie się ciepło, bo ja dziś tak zmarzłam, pomimo 10 stopni 0_o.
A jak wasza końcówka roku?

poniedziałek, 14 listopada 2011

Pianki Marshmallow do kawy :)

Dzisiaj taki luźny post. Taki bardziej przegadany.

Listopad przyszedł, markety i Smyk przypominają już o zbliżających się świętach, a ja, cieszę się jeszcze z plusowych temperatur i braku jesiennej depresji.
 ***





Tak się miło złożyło, że akurat ten weekend zostałam w stolicy, więc w sobotę wyruszyłam na upragniony research po sklepach. Poszukiwałam masy kanapkowej 'marshmallow' o smaku tradycyjnym, jednak uraczyłam tylko malinową i truskawkową. W rekompensacie kupiłam sobie mini pianki, które zamierzam przeznaczyć jako słodzik do kawy.


Podpatrzyłam, że coraz więcej kawiarni ma je wyłożone na swoich 'komodach', których namolnie poszukujemy z jeszcze zaklejonymi powiekami, aby wzbogacić naszą Amerykę (czy tam latte, jak kto woli) o cukier, który idealnie z rana współgra z kofeiną.



Ja osobiście nigdy w kawiarni się na nie nie skusiłam, ale kiedy już zwątpiłam podczas zakupów, że dostanę poszukiwany przeze mnie krem, wtem spadły mi z nieba one. I co zrobiłam? Kupiłam. Bo nie chciałam ryzykować, że zniechęcona wrócę do domu z pustymi rękoma. Trzeba dokarmiać swój dobry humor, tak więc wróciłam podekscytowana, wyłącznie z myślą o małej, mlecznej kawie w nowym, zimowym kubeczku z dodatkiem (jakby tu moja koleżanka pewnie powiedziała) hipsterskich pianek.


Cukrowa otoczka się rozpuszcza, lekko słodząc kawę. Pod koniec, kiedy już nosem dotykasz prawie dna, połykasz małe, lekko rozpuszczone i ciut 'obślizgłe' ( w całkowicie pozytywnym znaczeniu tego słowa ) pianki. Fajny bajer, ale dla mnie o 6 rano jednak nieakceptowalny, gdyż o tej wczesnej porze, chcę jak najszybciej dużo cukru i kofeiny, najlepiej już, w tej chwili! Jednak idealne na damską posiadówkę z sernikiem, który już sam w sobie ma 1100 kcal, kiedy dodatkowe kalorie w kawie, nie mają już dla nas żadnego znaczenia.

Do kupienia w Marks and Spencer. Cena 11,99 zł


piątek, 16 września 2011

4. Kawowa Panna Cotta ;) Deser do wykonania w każdym domu!

Siema!
A ja tak dalej brnę w te desery i brnę, choć widmo diety gdzieś tam w zakamarkach mojej mrocznej glowy siedzi. Niestety jestem uzależniona od cukru i zmuszona do wiecznego zmagania się z czasem, więc dla was ode mnie szybki i słodki smakołyk. Panna Cotta. A jak już brniemy w włoskie klimaty to koniecznie o smaku małej czarnej z dużą ilością cukruuuuu...




KOSZT:
śmietana: 5,50 zł
żelatyny: 3,30 zł
cukry, kawy etc. :) ->
zaokrąglamy sumę do 9 zł

 ZOSTAŁO: 60 zł
Kawowa Panna Cotta
- 1 op. duże śmietany UHT 30 %
- 100 gram cukru
- 3 łyżki żelatyny
- 150 ml mocnego naparu kawy

Wpierw przygotowujemy napar z kawy, a 3 łyżki żelatyny namaczamy w zimnej wodzie, aby nam napęczniała. Śmietankę z cukrem doprowadzamy prawie do wrzenia, ale nie zagotowujemy. Dodajemy żelatynę i mieszamy tak, aby się nam równomiernie i dokładnie rozpuściła. Następnie dodajemy kawę i całość razem mieszamy. Odstawiamy do wystygnięcia i przelewamy do foremek kiedy masa będzie zimna. Polecam silikonowe. Nie zardzewieją i ułatwią wyjmowanie smakołyków.






Pozdrawiam,
PS: Róbcie Pannę Cottęę!
SZANA :)

czwartek, 14 lipca 2011

GRANITA KAWOWA, czyli kawa w włoskim stylu ;)

Hej!
Patrząc parę lat wstecz, kawa w ogóle mnie nie pociągała. Lubiłam jej smak jednak wypijałam może ze 2 na rok. Nie wiem kiedy to uległo przemianie, ale obecnie wypijam 2 dziennie ;) ! Sądzę, że zmieniło się to wszystko przez to, że podjęłam pracę w kawiarni i do tego odbyłam profesionalne szkolenie. Nie nazwę się znawcą, bo nie wypiję espresso bez cukru, ale fakt jest faktem, że kawę piję teraz dość często.


Gdy kończę zmianę w pracy, wyobrażam sobie już błogi moment powrotu do domku, zrobienia fantastycznego cappuccino i delektowania się chwilą, (a gdy jest upalnie : ten sam scenariusz tylko z mrożoną latte ;)).

Reasumując: Piję dużo kawy i kombinuję na różne sposoby jakby tu ulepszyć sobie moje chillout'owe chwile z kubkiem w ręku (notabene po całej zmianie parzenia kaw).



Przepis na granitę kawową wydał mi się więc niezmiernie zachęcający i banalny do wykonania, więc spróbowałam i polecam!

GRANITA KAWOWA:

- 3 łyżki cukru
- 1 l mocnej kawy
- ew. śmietana kremówka

Cukier rozpuścić trzeba w gorącej kawie i odstawić do ostygnięcia. Następnie przelać do płaskiej formy (najlepiej metalowej) i wstawić do zamrażalnika. Teraz będzie trochę "zabawy". Na kawie będzie tworzyć się cienka warstewka lodu. Należy ją zdrapywać lyzką i mieszać z resztą niezamrożonej kawy. I tak, aż do skutku. W efekcie ma powstac gruboziarnista masa kawowa. Jeszcze raz doprawić cukrem do smaku i przełożyć do szklanek. Można ją podować z bitą śmietanką :)
PS: Fajniejsza niż  frappe, bo nie jest "rozcieńczona" lodem. 100 % kawy. Mocna i orzeźwiająca - spróbujcie!




***


środa, 11 maja 2011

Kawiarniany Mcdonald , czyli Starbucks.

Do Starbucksa poszłam sprawdzić pogłoskę, która niesie, iż to właśnie w tej kawiarni robią najlepszą kawę na świecie. Nie byłam nastawiana optymistycznie do wizyty tam, gdyż nie znoszę lanserskiej otoczki, która krąży wokół tej firmy. Całej jej wyimaginowanej idealności i podobno panującego w lokalach nastroju wielkiego miasta (rozumiecie Big Apple i te sprawy 0_o). Cokolwiek.



Chciałabym zacząć od tego, ze bardzo zwracam uwagę i cenię sobie niezmiernie wystrój danego miejsca. Nie będę przecież przepadać za miejscem gdzie nie czuję się komfortowo czy mówiąc bez ogródek, wnętrze jest po prostu niepociągające. Musi być to coś. Ten klimat. I nie koniecznie NY style, chociaż moim zdaniem ta sieciówka nie ma nic a nic w sobie z Ameryki. Starbucksa dotyczy dość mocno ten problem. Totalna klapa na tej płaszczyźnie.

Kawa. Ja kawy nie zamówiłam, moja siostra owszem. I ujmę to tak. Jeżeli Dorota czegoś nie dopija to musi być to naprawdę gówniane. Tak się niestety stało, bo 1/3 kubka wylądowała (jak się domyślam) w zlewie po naszym opuszczeniu lokalu. To pierwsza taka sytuacja. I mam nadzieję, że ostatnia, bo nie nawidzę jak coś takiego ma miejsce. Chodzi mi o marnotrawstwo. Nawet jeśli chodzi o kawę.




Ja zamówiłam coś w stylu ‘smoothie’. Na mleku sojowym z syropem truskawkowym i bitą śmietaną. Nie narzekam, bo był dobry, ale gdyby głębiej się zastanowić nad jego składem to za 16 zł to lekka przesada. Wyglądałby mniej więcej tak: (oczywiście w kolejności malejącej) lód, mleko sojowe, bita śmietana, pompka syropu truskawkowego. Dobre, ale jak za sam lód to trochę drogo. I tylko lekko truskawkowe, więcej syropu poproszę, albo najlepiej jakiegoś musu owocowego. No, ale reasumując: Starbucks wbija się w trend i sojowy smoothie jest bardzo na czasie.

Ogółem nie polecam. Nic ciekawego i raczej tam nie wrócę. Z dwojga złego wolę coffeeheaven. Trzymajcie się ciepło i samych dobrych kaw życzę ;)

czwartek, 10 marca 2011

Malinowa kawa Latte z okazji minionego dnia kobiet.

Nie ma nic bardziej kobiecego niż latte i różowy. Tak więc połączyłam te dwa składniki w jeden i powstała mi różowa kawa. W sam raz na babskie ploteczki i pogaduchy, które miały miejsce w miniony wtorek ;)



Malinowa latte

- mleko
- kawa
- syrop malinowy
- bita śmietana i stuff do dekoracji wedle uznania ;)





Pierwsze, co należy zrobić to zabarwić mleko na różowo. Niestety mam bardzo kiepski aparat i moje zdjęcia wychodzą takie jak widać, ale u mnie naprawdę było one różowiutkie! Spieniamy je i przelewamy na razie same (bez pianki) do szklanki. Następnie wąskim strumieniem wlewamy kawę, aby zrobiły nam się warstwy i wtedy na sam koniec dajemy różowa pianę na wierzch. Dokańczamy cały drink kawowy bitą smietaną i dekorujemy wedle uznania. No i na sam koniec zapraszamy przyjaciółki do stołu ;)



Pozdrawiam :)
Szana.