Wiem, że może to zabrzmi dziwnie, ale miałam dobre przeczucia, co do tej próby makaronikowej. Jeszcze bardziej nawiedziły mnie te dobre przeczucia, kiedy wyszła metoda piórka, a robot ubijał coraz piękniejszą, sztywniejszą i bardziej lśniącą bezę włoską.
Przepis zaczerpnęłam od Pani Sikoń. Tak, wiem, że post niżej zjechałam jej tort, ale fakt jest faktem, że tort okazał się klapą, a z małą poprawką, makaroniki wyszły idealne. Zmieniłam tylko czas i temperaturę pieczenia. Składniki i metoda zrobienia masy na makaroniki idealna. Jednak Sikoń to Sikoń ;) I w końcu mam tą cukrową otoczkę. Świętuję!!
KLASYCZNE BIAŁE MAKARONIKI
Z CZEKOLADOWYM KREMEM
- makaroniki -
- 100 gram cukru pudru
- 2 X 56 gram białka
- 150 gram drobno zmielonych migdałów
- 150 gram cukru + 40 ml wody
- krem -
- 125 gram masła
- 40 gram cukru pudru
- 250 gram czekolady mlecznej
- 40 ml wiśniówki
1) Cukier puder mieszam z mączką. Dodaję 1 porcję białek (56 gram, drugie 56 zostawiam do bezy włoskiej). Całość mieszam i odstawiam.
2) Drugą porcję przygotowuję do ubijania. Najlepiej w robocie wstawić na niskie obroty, a w międzyczasie wykonać syrop.
3) Cukier z wodą zagotowuję, aby z gęstniał i osiągnął temperaturę 116 stopni. Najlepiej sprawdzić to metodą piórka. Samemu robimy takie urządzenie jak prezentuję poniżej. Ja zrobiłam z rozprostowanego spinacza. Dokładnie chwilę po zagotowaniu, gdy syrop już gęstnieje, wkładamy nasz pro sprzęt i jeśli po dmuchnięciu lecą bąbelki, to już TEN moment, aby
4) Dolewać powolutku syrop do ubijanej bezy. Po wlaniu całości zwiększamy obroty na maksa i ubijamy tak długo, aż nam beza wystygnie i będzie sztywna i lśniąca.
5) Teraz dodajemy bezę do masy migdałowej i całość delikatnie mieszamy.
6) Na blachę pokrytą papierem do pieczenia wyciskamy niewielkie kółeczka (masa i tak się rozejdzie).
7) Mocno blachą uderzamy parę razy o blat, aby makaroniki były gładkie po upieczeniu. PRAWDA! zaryzykowałam z jednymi i wyszły mutanty ;P
8) Na godzinę odstawiamy nasze makaroniki i sprzątamy ;)
9) Po godzinie wkładamy makaroniki do pieca nagrzanego do 145 stopni na 25 min.
10) Makaroniki będą perfekcyjne, gdy ukaże się nam otoczka z wykrystalizowanego cukru, w środku będą miękkie, a na zewnątrz chrupkie.
11) Makaroniki przekładamy masą: W mikserze ucieram masło z cukrem i dodaję czekoladę rozpuszczoną w kąpieli wodnej oraz alkohol ;)
3) Cukier z wodą zagotowuję, aby z gęstniał i osiągnął temperaturę 116 stopni. Najlepiej sprawdzić to metodą piórka. Samemu robimy takie urządzenie jak prezentuję poniżej. Ja zrobiłam z rozprostowanego spinacza. Dokładnie chwilę po zagotowaniu, gdy syrop już gęstnieje, wkładamy nasz pro sprzęt i jeśli po dmuchnięciu lecą bąbelki, to już TEN moment, aby
4) Dolewać powolutku syrop do ubijanej bezy. Po wlaniu całości zwiększamy obroty na maksa i ubijamy tak długo, aż nam beza wystygnie i będzie sztywna i lśniąca.
5) Teraz dodajemy bezę do masy migdałowej i całość delikatnie mieszamy.
6) Na blachę pokrytą papierem do pieczenia wyciskamy niewielkie kółeczka (masa i tak się rozejdzie).
7) Mocno blachą uderzamy parę razy o blat, aby makaroniki były gładkie po upieczeniu. PRAWDA! zaryzykowałam z jednymi i wyszły mutanty ;P
8) Na godzinę odstawiamy nasze makaroniki i sprzątamy ;)
9) Po godzinie wkładamy makaroniki do pieca nagrzanego do 145 stopni na 25 min.
10) Makaroniki będą perfekcyjne, gdy ukaże się nam otoczka z wykrystalizowanego cukru, w środku będą miękkie, a na zewnątrz chrupkie.
11) Makaroniki przekładamy masą: W mikserze ucieram masło z cukrem i dodaję czekoladę rozpuszczoną w kąpieli wodnej oraz alkohol ;)
cudne - może i ja się w końcu za nie zabiorę bo jeszcze nie próbowałam :) jakbym była jeszcze bardziej bezczelna niż jestem to poprosiłabym o ukrycie jednego i przywiezienie jutro.... ale rozumiem, że pewnie żaden się nie ostanie tak długo....
OdpowiedzUsuńPożarłabym kilka takich makaroników, piękne Ci wyszły ;). Ja podjęłam tylko jedną makaronikową próbę, skończoną fiaskiem i to by było na tyle, próbować na razie chyba nie będę, bo się boję :D
OdpowiedzUsuńGrunt to pozytywne nastawienie! Oj, ta cukrowa otoczka.. mam kosmate myśli z nią związane ;)
OdpowiedzUsuńwyglądają wspaniale, muszą być bardzo pyszne :)
OdpowiedzUsuńPyzo - makaroniki zniknęł tak szybko ! :(
OdpowiedzUsuńBjedrona - spróbuj z tego przepisu, gwarantuję, że Ci wyjdą ;0
Madziu - że jakie niby kosmaczyzmy ? :D
uwielbiam makaroniki! Ale niestety nie mam termometra i nie dam rady zgadnąć temeratury:) Ale jak się tylko w niego zaopatrzę wrócę do przepisu:)
OdpowiedzUsuńEstragonko- a metoda piórka? to wystarczy ;)
OdpowiedzUsuńwow, ślicznie wyglądają
OdpowiedzUsuńSzapoba ;)
OdpowiedzUsuń... jedyny problem: Bożena Sikoń nie wspomniała w programie o suszeniu makaroników, a to stąd ta cukrowa kryza :) Bez suszenia wyglądają jak zwykłe bezy, prawda? Pozdrawiam i gratuluję (i witam w gronie makaronikowych szaleńców!), Ola.
OdpowiedzUsuńTak Olu, zmodyfikowałam trochę przepis, bo próbowałam już wiele razy i wiele rzeczy zauważyłam sama. Tak jak pisałam składniki dobre, ale wykonanie zmieniłam i mam sukces! pozdrawiam :)
UsuńMnie szał makaroników jeszcze nie dopadł - ale jak się tak przyglądam...:)
OdpowiedzUsuńTeż robiłam i doceniam Twój trud, niby takie proste,ale pozory mylą!
OdpowiedzUsuńach slodkosci....
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńporadź proszę jakich barwników się używa do makaroników - proszkowych, żelowych ? Jakiej marki? I w którym momencie się je dodaje? Na końcu do połączonych mieszanek? Czy do ubitego białka przed połączeniem z migdałami?
Dlaczego po upieczeniu skorupka opada i się marszczy? Czy należy je zostawić w piekarniku? Na jak długo?
Tyle prób już podjęłam, ale nie zamierzam się poddawać. Może przy Twojej pomocy mi się uda?
Gosia
Gosiu!
UsuńMam nadzieję, że Ci pomogę :)
- Najlepsze barwniki są żelowe, chodź ja używam w proszku i też nie narzekam. Żelowe są najlepsze, bo najdokładniej się rozprowadzają. ODRADZAM stosowania tych w płynie, kolor nadają żaden, a masę rozrzedzają.
- z mojego doświadczenia - barwnik dodaję na sam koniec i dokładnie całość mieszam / krótko jeszcze ubijam.
- bezy mają to do siebie, że ich się NIE PIECZE, a SUSZY. To podstawowa zasada. Tak jak radzę: najpierw 1 h do odstawienia przed pieczeniem , potem do 30 min, w 145 stopniach. Po wysuszeniu odstaw do ostygnięcia, nie dotykaj, zimne dopiero przekładaj.
Kochana, skorzystaj z moich rad, krok po kroku, na bank Ci wyjdą, ewentualnie pisz jeszcze!
Buziaki i powodzenia życzę,
Szana :*
hej mam pytanie niestety nie mam wagi więc ile białek wchodzi na 56 gram??
OdpowiedzUsuńokoło 2 średnich białek
OdpowiedzUsuńOj, chyba nie dam rady ich zrobić, nie jestem dobra w kuchni... Ale... mój mężczyzna radzi sobie całkiem dobrze, muszę go jakoś namówić ;))
OdpowiedzUsuńHej! Twoje makaroniki naprawdę zachęcają, raju:) w sobotę zabieram się za nie! Chciałam Cię tylko zapytać o białka - czy one mają być schłodzone czy troszkę odstane w temperaturze pokojowej...? Będę Ci bardzo wdzięczna za odpowiedź!
OdpowiedzUsuńGratuluję pięknych makaroników!!
Pozdrawiam,
Domi
coś pomiędzy lodówką, a temperaturą pokojową. Wyciągnęłam na dłuższą chwilę przed pracą, ale nie czekałam taaak długo, aż osiągnęły tę temperaturę pokojową :)
UsuńPowodzenia :)))!