poniedziałek, 17 stycznia 2011

"Kasztany są brązowe, ten kolor lubi wielu (...)"

Kasztany jadalne to jeden z bardziej ekskluzywnych dodatków do wszelakich dań. Choć sezon na nie przypadła tak naprawdę na jesień, dostałam je przypadkowo w styczniu, w Tesco, na warszawskim Gocławiu. Tak więc, bez zastanowienia nabyłam ich, aż 1,5 kg.




Z kasztanami nie miałam wcześniej do czynienia, aż do wizyty w węgierskiej restauracji Borpince. To tam po raz pierwszy ich spróbowałam. Pamietam, iż serwowali je w karcie deserów jako mus, który mi niesamowicie posmakował. Choć faktycznie puree było słodkie, to jednak zostawało cierpkawy posmak na języku i dodatkowo do tego miało lekko orzechowy, ale wyczuwalny posmak. Kasztany są dla mnie oryginalnym połączeniem smaków. Bardzo wytrawnym i do tego występujący w naturze.


Z mojego nabytku postanowiłam odtworzyć danie z węgierskiej restauracji. Zastanawiałam się czy nie wykorzystać ich może jako dodatek do jakiegoś mięsa, ale tak tęsknię za tamtym smakiem, że niestety sentyment wziął góre.



Puree kasztanowe z dodatkiem bitej śmietany.


  • 850 gram obranych ze skórki kasztanów,
  • 0,5 litra mleka 2%,
  • 150 gram cukru
  • kakao
  • cynamon
  • syrop / likier
  • bita śmietana
Pierwsza czynność jaką należy wykonać, kiedy mamy do czynienia z produktem zagadką to "test świeżości." Kiedy mam worek kasztanów nie wiem, co się pod ich skorupką czai, więc do garnka z zimną wodą wrzucam je i wykonuje wstępną selekcję, pozbywając się tych, co wypłyną. Resztę nacinam na krzyż dość głeboko i gotuje je w osolonej wodzie, aż 50 min. Trzeba mieć na uwadze, że styczeń to nie jesień i kasztany, które się ostały potrzebują więcej czasu, aby stały się miękkie.



Kiedy nam się ugotują obieram je z  łupinki i błony pod nią, której zostawianie nadałoby bardzo gorzkiego smaku. Tak wstępnie ugotowane, zalewam mlekiem, dodaje cukru i gotuje, aż zmiękną. Najlepiej, aby bez wysiłku wbijał się w nie widelec. Wtedy odcedzamy je, a mleko odlane odstawiamy na razie na bok.

Kasztany najlepiej teraz przetrzeć przez praskę bądź w bardziej dramatycznej sytuacji użyć maszynki do mięsa. Jeśli pure będzie zasuche, należy dodawać stopniowo mleka. Do smaku doprawić cynamonem, kakao, skropić syropem ( ja wybrałam waniliowy, choć można użyć spokojnie likieru np. marcepanowego).

Deser ułożyć w pucharkach, udekorować bitą śmietaną, posypać cynamonem bądź kakao.

1 komentarz:

  1. Kasztany lubię ale najbardziej świeżutkie, podniesione prosto spod drzewa. Na szczęście mam możliwość konsumpcji takowych. Robiłam kiedyś kasztanowe frytki. Smażyłam plasterki obranych kasztanów na maśle, na złoto. Pyszne były!!! puree w Twoim wykonaniu jestem ciekawa ale poczekam na sezon kasztanowy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Przepraszam za włączenie weryfikacji obrazkowej, ale niestety z dnia na dzień dostaję więcej spamu.. Nie zniechęcajcie się i piszcie czy smakowało :)!