czwartek, 3 marca 2011

Obserwatorium Gastronomiczne: Szlakiem warszawskiego pączka




Zjadłam 6. Kto da więcej? Uwielbiam tłusty czwartek, tylko dlatego, że w tym dniu uchodzi wszystko na sucho. Nadprogramowe kalorie odłożą się dopiero jutro :) Ja pączków w domu nie robiłam, z racji braku chyba przede wszystkim czasu, ale za to przygotowywałam się już tygodniami wcześniej, aby właśnie dziś zjeść tego pączka nad pączkami.


W tłusty czwartek większość pączków to gnioty, robione przez całą noc, na odpierdziel, pod presją czasu i szefa. Nie chciałam na takiego trafić w moje ulubione święto, dlatego postanowiłam zjeść parę pączków wcześniej od tych znanych i lubianych, aby właśnie dziś wiedzieć gdzie iść na zakupy.



1. Pączki Pani Gessler.

Wygląd: Maleństwa. Bardzo małe te pączusie, ale ładnie polukrowane, z dużą ilością skórki pomarańczowej, jednak bardzo słabo wyrośnięte (pewnie przez sporawą ilość nadzienia, o którym poźniej), jakby lekko spłaszczone (?!)
Smak: Smakowo niezłe, ale powiem nie powalają z nóg.
Nadzienie: Niezłe, różane, całkiem dużo.
Cena: 8 zł (What The Fuck?!) Tak. Tyle kosztowały, mimo to się jednak skusiłam. Nie warte swojej ceny.
Podsumowanie: Przeciętnie, a cena druzgocąca


tak wygląda pączek wart 8 zł...

2. A. Blikle.

Wygląd: Jeżeli Gesslerowej były maleńkie, to te, niestety miniaturki. Sporo lukru, schludnie wykonane
Nadzienie: Konfitura. Jednak niezbyt sporo
Cena: 2,90 zł. W porównaniu do Gesslerowej to mało, ale za tego pączka dałabym maksymalnie 1,20 zł. Zwłaszcza przez jego rozmiary.
Podsumowanie: Dobre, jednak z nóg nie zwalają.

3. Słynna pracownia cukiernicza na Górczewskiej.

Wygląd: Normalne gabaryty, jednak znikoma ilość lukru, dość kiepskiej jakości
Smak: Dobre, jednak myślałam, że będą lepsze.
Nadzienie: Standard. Ani dużo, ani mało. Smak żaden rewelacyjny
Cena: 2 zł.
Podsumowanie: W związku z dużą ilością samych opinii pozytywnych na ich temat, tradycji i zakładu historii, porażka. Typowe kiepskie pączki.


 A tu w kiepskiej formie pączki z Górczewskiej...

Wszystkie moje trzy podejścia to trzy rozczarowania. W efekcie jednak zadowoliłam się pączkami w pracy i w domu, które okazały się najlepsze. Od żadnych sław czy Bóg wie jeszcze, skąd. Najlepsze z bazaru, z mnóstwem marmolady (która wlała mi się, aż za rękaw), świeżutkie i przeogromne. Mam nadzieję, że wasze pączki też wam smakowały. I pamiętajcie, bo według starego zabobonu: ile zjedzonych pączków tyle miesięcy szczęścia. W takim razie muszę pomyśleć nad sześcioma dodatkowymi ;)


miłego obżarstwa
Szana ;)

11 komentarzy:

  1. 8 złotych za pączka... Dobre sobie. Marka widać się ceni.

    Pewnie Szano! Najlepsze są te domowe!

    OdpowiedzUsuń
  2. 8 zł??? Zszokowałaś mnie...takiej ceny za jednego pączka w swoim życiu nie doświadczyłam... Buś! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja dziś sama usmażyłam , nie wiem ile wyszło za paczka ,ale pyszne były ,a chyba trochę mniej niż 8 zł by było

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, jestem pod wrażeniem Twojego oddania pączkowej sprawie:) Dzięki, wiemy już, na co uważać! Muszę niemniej przyznać, że mnie osobiście najbardziej smakują pączki od Bliklego (chyba po prostu mam do nich nostalgiczny sentyment:)), bardzo przypominają mi domowe:) Ale zgadzam się z Tobą w pełni, że mogłyby być trochę większe...:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja uwielbiam pączki z pączkarni na Chmielnej, takie tez wczoraj pożarłam. Bliklego nie lubię. Czuję w nich sam lukier no i rozmiar tez nie powala. za to za pączka z różą i migdałami z Chmielnej właśnie mogę zrobić wiele...

    OdpowiedzUsuń
  6. Też zjadłam 6:) Mój brat zjadł 10 i gdy do mnie zadzwonił stwierdził, że w żyłach płynie mu wyłącznie lukier...:), Nie lubię pączków od Bliklego-są przereklamowane a już 8 zł za pączka od Gesslerowej to delikatnie mówiąc lekka przesada... A najlepsze są i tak domowe:)

    OdpowiedzUsuń
  7. W bańce mi się nie mieści, żeby pączek kosztował aż 8 zł. Nie wiem co by musiał w sobie mieć, żebym tyle kasy dała.
    Rozbój w biały dzień, psze państwa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Szano, zgadzam się że domowe są najlepsze, tylko u mnie nikomu w tym roku nie chciało się stać i je smażyć :( zadowoliłam się tymi w pracy, nie wiem skąd były ale były pyszne, z konfiturą różaną, taką jak lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawie prowadzony blog.. :-) Jestem pod wrażeniem..:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Słodki Słony jest niezwykle drogi. Nie kupuję tam, bo nie chcę płacić za drożdżówkę na wynos 8 zł!

    czy ta cukiernia z Górczewskiej to ta, która ma tradycję pączkową i do której ustawiały się kilkudziesięciometrowe kolejki? Nie byłam tam nigdy, miałam iść, ale może nie warto?

    P.S. Lukullus miał kiedyś niezłe pączki [dawno nie jadłam, więc nie wiem czy nadal tak jest], ale powiem Ci że w ubiegłym roku w tłusty czwartek pączki były nieświeże i bardzo kiepskiej jakości. Pączki najlepsze są chyba w inne dni - kiedy nie ma aż tak masowej produkcji.

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak, ta cukienia Na Górczewskiej to ta z kilometrowymi kolejkami. Bardzo mnie zawiodła. W lukullusie nigdy nie jadłam, mozliwe ze sprobuje, ale prawda jest taka ze w tlusty czwartek paczki sa najgorsze ;).

    OdpowiedzUsuń

Przepraszam za włączenie weryfikacji obrazkowej, ale niestety z dnia na dzień dostaję więcej spamu.. Nie zniechęcajcie się i piszcie czy smakowało :)!