niedziela, 12 grudnia 2010

Obserwatorium Gastronomiczne: Bio Bazar, Bio rozczarowanie.

Wiele było mówione na temat Bio Bazaru, który otworzył się w Warszawie. Działa on tylko w soboty w okresie przedświątecznym. Wczoraj po raz pierwszy złożyło się, że miałam wolny weekend, więc postanowiłam zrobić wywiad środowiskowy w stylu : gdzie, co, jak, za ile i w jakim celu?
Bazar mieści się w fabryce na Żelaznej i obejmuje dwie hale. Trochę niepewnie weszłam na teren targowiska, gdyż brak ludzi oraz gigantycznego plakatu BIO zachęcającego z daleka, zbiło mnie z tropu.
W pierwszej hali doznałam czegoś w stylu „zonk”. Na słomie (to akurat było fajne), rozstawione były dwa rozklekotane stoliki, a przy nich przyrośnięci bądź zamarznięci sprzedawcy i jeden klient. Mówię sobie: okej, sprawdźmy, co sprzedają.
Jedno stoisko przeleciałam wzrokiem, bo były na nim warzywa jak na każdym innym bazarze. (Tu się przyznam, że na targowisku Wiatrak są nawet zdecydowanie ładniejsze.) Na drugim stoisku roiło się od produktów firmy ecolife. Myślę: dziwnie, ale idę zobaczyć, co oferuje druga sala.
Tam już trochę lepiej, większy ruch, więcej stolików. Jednak tak naprawdę większość stanowiły eko-kosmetyki i eko-ubranka. Owszem były jajka, czekolada, mięsa, jednak wszędzie poupychane produkty ecolife i innych ekofirm. Myślałam, że to będą produkty bardziej „niezależne”. Krótko mówiąc: rolnik przyjeżdża i sprzedaje, bo ma certyfikat i nie jest członkiem żadnej bio firmy na rynku.
Co mnie jeszcze bardzo zaskoczyło, to stolik z jedzeniem jednej z warszawskich restauracji, (z resztą, która mi nie jest obca bo byłam w niej na rozmowie o pracę.) serwującej kuchnie żydowsko-arabską. Trudno mi określić jaką, ale to te klimaty. Pytanie się nasuwa. Co ma piernik do wiatraka? Co ma ta restauracja do eko produktów. Może czegoś nie wiem, ale wydaje mi się, że ktoś cwany to wszystko organizował.
Obecnie odczuwam modę na zdrowie, eko, bio etc. Bazar został znakomicie zareklamowany i dużo osób pewnie poszło czy pójdzie zobaczyć go z ciekawości i coś przy okazji kupi. Ja nie ulegam takiej presji i nie kupuje, bo już „tu” jestem i głupio wyjść z pustymi rękoma. Osoby, które naprawdę cenią sobie zdrową żywność i jej używają wiedzą, gdzie ją kupić. Taki bazar moim zdaniem, trochę oparty na złej koncepcji, nasuwa mi słowa „autoreklama” i „zwiększmy swoją sprzedaż”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przepraszam za włączenie weryfikacji obrazkowej, ale niestety z dnia na dzień dostaję więcej spamu.. Nie zniechęcajcie się i piszcie czy smakowało :)!