Tak jak obiecałam, dodaje dzisiaj post na pomarańczową zupkę. Przepis zaczerpnęłam z książki „Zupy Świata” państwa Dębskich z 1987. Podłapałam jednak tylko pomysł, bo przepis sam w sobie trąci końcówką lat osiemdziesiątych i osobliwymi metodami gotowania, które do mnie nie przemawiają tak do końca.
Mimo to, ta książka to istna Biblia Zup. Ten PRL-owski bestseller to skarbnica, która podsunie niesamowite pomysły i połączenia, dlatego gorąco zachęcam ją do nabycia, chociażby na allegro, za tę parę groszy.
Zupa – krem z brzoskwiń, marchwi i rodzynek z groszkiem ptysiowym.
- 500 ml wywaru z warzyw
- mleko
- 50 dag marchwi
- 4 brzoskwinie (mogą być z puszki, wtedy 8 połówek)
- 2 garście rodzynek
- ½ szklanki śmietany 12 % do kawy
- sól, pieprz biały, cukier
Marchew należy obrać, umyć pokroić na małe kawałeczki i ugotować ją w mleku. Należy dodać tyle mleka, aby była przykryta w całości. Gdy już będzie miękka, należy ją zblenderować, następnie dodać brzoskwinie i znów zmiksować. Następnie dodać rosół, śmietanę, rodzynki i gotować kilka minut. Jeżeli zupa będzie za gęsta dodajcie po prostu czystej wody mineralnej, tyle ile uważacie, do osiągnięcia odpowiedniej gęstości. Zupę podajemy z groszkiem ptysiowym i rodzynkami.
PS: Ostatnio usłyszałam zarzuty od matki, iż wszystkie moje zupy jakie wykonuje są zielone. Akurat robiłam wtedy pod rząd brokułową i z sałaty, więc stąd ta uwaga się wzięła.
Tak więc: MAMO! Jak widzisz nie wszystkie moje zupy są zielone!
PS2: Co byście powiedzieli na akcję marchewkową? Po tej zupie mam ochotę wcinać je cały czas! ;)
PS3: Wszystkiego dobrego z okazji dnia kobiet ! :)
PS3: Wszystkiego dobrego z okazji dnia kobiet ! :)
Jaka intrygująca propozycja. Naprawdę niekonwencjonalne połączenie, odważne, kolorowe.
OdpowiedzUsuńJestem na tak.
Tak. Ta zupa zdecydowanie nie jest zielona:) Ja uwielbiam wszelkie marchewkowe wytwory!
OdpowiedzUsuńciekawy pomysl na zupke:) i jeszcze ten cudny kolorek:)
OdpowiedzUsuń