Nie wiem, czy wolno mi tak pisać, (,ale chyba tak, bo dzięki temu ściągnę jeszcze więcej pozytywnej energii) a mianowicie: u mnie trwa dobra passa. I oby była jak najdłużej. Oczywiście nie wszystko jest tak, jak sobie wyobrażam bądź chcę, ale moje optymistyczne nastawienie przekłada się dosłownie na wszystko. I przełożyło się oczywiście na kolejny udany wypiek, czyli tartę hardcore znad Missisipi.
Nie pytajcie czemu Missisipi, bo nie wiem. Wiem natomiast czemu hardcore. Jej zjedzenie nie zaszkodzi chyba tylko czekoladoholikom i kobietom w ciąży. Reszta pewnie się zasłodzi, ale to nic! Teraz zimno, smutno i ponuro, więc warto życie sobie osłodzić dobrym Jazzem z Nowego Orleanu i kawałkiem Tarty Missisipi. Zestaw niezawodny i nierozłączny. Have a try!
T A R T A
M I S S I S I P I
ciasto:
- 45 dag mąki
- 25 dag masła
- 13 dag cukru pudru
- 1 jajko
- 3 łyżki kakao
- 3 łyżki wodu
- czubek łyżeczki proszku do pieczenia
wnętrze:
- 170 gram masła
- 350 gram cukru
- 4 rozkłócone jajka
- 4 łyżki stołowe kakao
150 gram rozpuszczonej czekolady
- 125 ml 30% UHT śmietany
góra:
- 500 ml śmietany 30% do ubijania
- 4 łyżki cukru pudru
(można więcej jeśli chcemy słodzą bitą śmietankę)
- śmietan fix
- czekolada drobno starta
- CIASTO: mąkę przesiewamy do miski, mieszamy z proszkiem i cukrem oraz kakao (wpierw wszystkie suche). Następnie dodajemy masło pokrojone w drobne kawałki. Rozcieramy całość rękoma, aby powstało nam coś, w stylu 'zacierek'. Rozcieramy masło z mąką i resztą składników z użyciem jak najmniejszej ilości siły. Ważne, aby nie rozgrzać masła. Teraz wbijamy jajko i dodajemy wodę, a całość energicznie zagniatamy. Całość schładzamy około 30 min. Następnie rozwałkowujemy na stolnicy oprószonej mąką i wykładamy formę (u mnie 26 cm). Nakłuwamy widelcem, przykrywamy folią i obciążamy fasolą. Pieczemy wpierw 10 min w 180 stopniach, aż boki się zetną, następnie wyjmujemy całe obciążenie i pieczemy dalej, aż cała tarta się upiecze. Dalej w 180 stopniach. U mnie zajęło to około 15-20 min. Wyciągamy upieczony spód.
- WNĘTRZE: W między czasie jak spód się piecze ucieramy masło z cukrem na gładką masę. Następnie dodajemy rozkłócone jajka i znów całość łączymy. Dodajemy 4 łyżki kakao i dokładnie mieszamy. Wystudzoną czekoladę wlewamy do masy jednocześnie mieszając. Na sam koniec dodajemy śmietanę. Przygotowane nadzienie do tarty przelewamy na upieczony spód i całość pieczemy około 45 min w 160 stopniach.
- GÓRA: 500 ml śmietany ubijamy dodając w międzyczasie cukier i utwardzacz (by nie podeszła wodą i nie rozcieńczyła nam później ciasta). Gdy upieczona tarta całkowicie wystygnie nakładamy bitą śmietanę i posypujemy wiórkami czekoladowymi.
za kawałek takiego czekoladowego dobra szeptałabym Ci do ucha 'fluffy' caaaały dzień ;)
OdpowiedzUsuńAAAAA tylko nie fluffy, to mnie rozwala na kolana XD
OdpowiedzUsuńŚwietne! Aż ślinka leci ;)
OdpowiedzUsuńNie często liżę monitor, ale teraz mam ochotę!
OdpowiedzUsuńMam na imię Kasia i jestem czekoladoholikiem....
Piękna, do tego latte i odpływam - szczególnie, że mam zły dzień...
OdpowiedzUsuńNiebiańska chmurka na głęboko czekoladowym cieście.
OdpowiedzUsuńMam ochotę.
Apetycznie wygląda. Uwielbiam takie słodkości :).
OdpowiedzUsuńPo sesji sobie taką zrobię, wygląda megaapetycznie i bardzo grzesznie... :D
OdpowiedzUsuńZnakomita. Aż chce się zatopić palce w tym ciachu :D
OdpowiedzUsuńdobra passa i taka pyszna tarta.. same cudowności.
OdpowiedzUsuńHmm, wow. Brak mi słów.
OdpowiedzUsuńwygląda przepysznie :)
OdpowiedzUsuńGenialny wygląd!
OdpowiedzUsuńWygląda cudownie !!!
OdpowiedzUsuńMissisipi dlatego, że przypomina swoją konsystencją i kolorem błota delty Missisipi :) A tarta obłędna.
OdpowiedzUsuń