środa, 17 października 2012

moje (banalne) comfort food + notatka osobista ;)

Hej :)
Dziś się trochę rozpiszę. Raczej tego nie czynię, gdyż chciałam, aby na gastronomyGO! było więcej gastronomii niż mnie, ale od czasu do czasu można, prawda? Przecież to mój Hyde Park ;)
I to właśnie dziś, chce mi się coś więcej naskrobać.  

Najpierw o gastronomii rzecz jasna :) Przepis-nie-przepis, bo takie "kakao", każdy by zrobił i nie potrzeba Wam raczej na takie cudo 'przepisu'. Postanowiłam jednak, iż zamieszczę tę łatwiznę, gdyż czasem umykają nam najprostsze rozwiązania, a jak wiadomo, najprostsze są najlepsze.

Chciałam też znaleźć do tego wszystkiego piękną definicję 'comfort food', ale jakoś mi się nie udało. Moja definicja jest taka, że to jedzenie mocno związane z emocjami, które ma na celu poprawę naszego humoru. Może być z nim związana też jakaś historia. To jedzenie z duszą, które ze szczególną troską dba o nasze podniebienie i psychikę ;).

U mnie więc, gorące mleko z rozpuszczoną połową (tak, wiem..) tabliczki mlecznej Milki. To wszystko. 

Oczywiście taki rarytas robię sobie raz na 15 lat (w wieku 7 lat piłam takie mleko ostatnio). Przyrządzała mi je wyłącznie babcia. 
Przez lata zapomniałam o nim, do wczoraj.
Tak więc przed Wami, przepis na moje banalne comfort food ;)


CZEKOLADOWE MLEKO

- 250 ml mleka
- pół tabliczki mlecznej Milki

Podgrzewać powoli mleko i stopniowo dodawać kostki czekolady. Mieszać w czasie grzania, dla ujednolicenia składników. Gotowe po rozpuszczeniu czekolady ;) Oczywiście można ograniczyć ilość kostek ;)

Wbrew pozorom nie mam depresji, ale tak mocno mnie tknęło właśnie wczoraj, że aż wyszłam do sklepu po składniki, podczas legendarnej ulewy, która pokrzyżowała wszystkim plany... Poza mną. 

W trakcie, gdy zdecydowana większość nabijała się na Facebooku z 'nowo-powstałego Basenu Narodowego' ja delektowałam się kubkiem gorącej czekolady z książką w ręku. A dokładnie Sprawiedliwością owiec, którą serdecznie wszystkim polecam.

Chciałam po tym wszystkim obejrzeć jeszcze jakiś film, ale codzienne wstawanie o 4.30 uniemożliwia mi brawurę kinową do późnych godzin nocnych, a ja nie jestem wstanie obejrzeć filmu przed 21.00, tak samo jak wypić piwa przed 16-stą. Mam jakieś chore reguły, ale w zasadzie, nawet je lubię ;p

Ode mnie to wszystko ;) Wstępnie się chyba wygadałam. Idę spać bo jutro znów o 4 pobudka ;), buziaki !
Szana

15 komentarzy:

  1. kakao ubóstwiam, ale z milki sobie nigdy nie zrobiłam. świetny pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmmmm:)Jest tylko jedno "ale":) Odnoszę wrażenie, że Milka się popsuła i nie smakuje już tak jak kiedyś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurcze, zasiałaś we mnie cień wątpliwości... :(
      :P

      Usuń
  3. O jesooo, ale bym wypiła, tylko czekolady w domu brak...;-(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja w sumie nigdy takiego nie piłam, babcia dawała mi tylko takie prosto od krowy jeszcze ciepłe

    OdpowiedzUsuń
  5. takie mleko to bym chyba prosto z garnuszka wypiła :D

    OdpowiedzUsuń
  6. takie mleczko to prawdziwy rarytas :) a ja wczoraj też oddawałam się innym przyjemnościom niż nabijania się z naszej klęski :P

    OdpowiedzUsuń
  7. o mamao.. ale słodkość.. :)
    Na razie nie mogę sobie na nią pozwolić ;(

    OdpowiedzUsuń
  8. Takie najprostsze rzeczy najszybciej potrafią poprawić humor:)Ja również często robię sobie takie mleczko. Lubię zwłaszcza z dodatkiem czekolady toffi^^

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja myślałam, że jestem osamotniona we wstawaniu o dziwnych porach. Jutro pobudka o 4:50 i dzięki Bogu wolny poniedziałek, bo ledwo żywa jestem... ;)

    A takie mleko to ideał - proste, szybkie, a ile radości :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ostatnio robiłam sobie takie comfort food z tabliczką czekolady w środku... :P

    OdpowiedzUsuń

Przepraszam za włączenie weryfikacji obrazkowej, ale niestety z dnia na dzień dostaję więcej spamu.. Nie zniechęcajcie się i piszcie czy smakowało :)!